Nie wiemy, jak dalej żyć. Mówimy: „straciłam część własnego życia, nic nie ma sensu” – zaznacza dr Pragłowska. – Smutek łączy się też z utratą nadziei na przyszłość. Przyjaciel zawiódł, nie mamy do niego zaufania. Myślimy, że już zawsze będziemy oszukiwani i nie spotkamy nikogo wartościowego. Mój drugi syn już za pare miesięcy wyprowadzi się z domu, zacznie studia. Chciałabym, żeby miał miłe wspomnienia z rodzinnego domu. Jak na razie widzi niekonsekwentną mamę, w której tak naprawdę nie może mieć oparcia. Niestety w ojcu też. Wiem, że muszę brać się za siebie, chociaż brak sił. Twoje wpisy na pewno mi w tym Mieszkam sam, mam 68 lat, i nie wiem, jak dalej żyć. W megamiastach ludzie często odczuwają samotność. Nie ma radości w widzeniu tysięcy ludzi codziennie, gdy nie ma ani jednego znajomego wśród nich. To jest najtrudniejsze dla osób starszych, ponieważ w dojrzałym wieku niewiele osób jest w stanie nawiązać nowe znajomości. opowiem krutko moją historie. zaczne od tego że jestem n.i.k.e. i mam 23 lata w tak mlodym wieku spotkało mnie już tyle złego co wiekrzość ludzi nie przeżywa w ciągu całego życia. Piszesz że masz nadwagę, może zacznij od tego, zapisz się na siłownię lub ćwicz w domu. Może jak schudniesz to zyskasz pewność siebie i zobaczysz że można coś zmienić. Albo idź i kup sobie coś ładnego, coś co będziesz miała dla siebie i nawet nie musi byc to rzecz, która jest potrzebna grunt aby tobie się podobała. Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. 9 mieczy to paniczny strach przed życiem. Zdajesz sobie sprawę, że Twoje życie nie wygląda tak jak powinno. Kolejne wydarzenie i kolejne gnębiące cię myśli pokazują ci, że zabłądziłaś na swojej drodze. A najgorsze, że nie wiesz co dalej ze sobą zrobić. Wydaje ci się, że nie ma wyjścia z tej sytuacji. Tak naprawdę boisz się zaczynać coś nowego, walczyć z życiem, nie masz siły żeby się podnieść. Ciągle rozmyślasz co zrobiłaś nie tak, gdzie popełniłaś błąd. Przytłaczają Cię twoje własne myśli. Są ciężkie jak kamienie i smutne jak kiepski melodramat. bezsenne noce: „i nagle świt przywrócił Ci wzrok coś nie jest tak jak miało być w życiu Twym…” W 9 mieczy tak bardzo boisz się żyć, że nie możesz już spać. Sen nie jest ukojeniem, nie wypoczywasz. A noc wcale nie przynosi spokoju. W ciszy i ciemności w twojej głowie przepływa tysiące myśli i uczuć. A wszystkie są pesymistyczne, niczym czarne chmury zasłaniają ci jakąkolwiek nadzieję, że nie widzisz już wyjścia z sytuacji. Coraz bardziej myślisz o swojej sytuacji a niepokój w tobie rośnie wprost niewyobrażalnie. Masz wrażenie, że głowa ci zaraz pęknie. Coraz bardziej się boisz. Panicznie się boisz. Wszystkiego. Nie tylko przyszłości, tego co będzie, ale również tego wszystkiego co dzieje się w tobie. Nie rozumiesz skąd w tobie tyle smutku i strachu. Najchętniej zamknęłabyś oczy, by ich nie czuć, ale nie możesz ich w żaden sposób odgonić. pogubienie w życiu: „zgubiłeś się w tysiącu dróg, zgubiłeś sens najdroższych słów…” Pojawiają się wyrzuty sumienia. Gdybyś wtedy postąpiła inaczej, gdybyś wtedy podjęła inną decyzję – twoje życie wyglądałoby inaczej. Zmarnowałaś swoją szansę, a nie widzisz nadziei na nową. Masz świadomość, że nie dotknęły cię żadne traumatyczne wydarzenia. Nikt nie umarł, nie straciłaś pracy, mąż cię nie zdradził. Ale w twojej głowie cały czas słyszysz: „na pewno stracisz pracę”, „on cię zdradzi, znajdzie sobie lepszą..” i boisz się o dziecko, gdy samo wychodzi, bo świat jest taki niebezpieczny. Po prostu nie umiesz zapanować nas tymi rozmyślaniami, nie umiesz w ogóle przestać myśleć… Boisz się życia… Nie umiesz już udawać, że jest dobrze. Zrzuciłaś maskę twardziela, a pod spodem był tylko strach przed życiem. I nie dbasz już o to, że inni widzą twój lęk. Nie masz siły już dłużej grać, że jesteś silna, nie masz ochoty przywdziewać masek. W 9 mieczy każdy problem rośnie do ogromnych rozmiarów. Pagórek staje się najwyższym szczytem, którego nie możesz pokonać. Inni mówią, ze to pagórek, a ty widzisz tam Mount Everest. Mówią, że wszystko wyolbrzymiasz. W zasadzie przytłaczają cię nawet małe sprawy. To, że musisz robić zakupy, że musisz posprzątać. A wszystko to co nowe cię przeraża. W twoim świecie nie ma miejsce na beztroskę i spokój. Po prostu nie ma i już. Magdalena miała pracę, którą na początku lubiła. Potem przyzwyczaiła się do niej, nie myślała, że kiedyś miała inne marzenia, chciała robić coś zupełnie innego. Przecież mam dobrą, stałą pracę i dobrze zarabiam. To najważniejsze- mówiła samej sobie. Po kilkunastu latach, któregoś dnia nie miała siły wstać z łóżka. Uświadomiła sobie, że obecna praca jej w ogóle nie satysfakcjonuje, że pospychała głęboko swoje marzenia. W głowie miała tysiące myśli. W pracy była obecna tylko ciałem. Wykonywała swoją pracę, ale cały czas myślała: to nie to co chcę robić, zmarnowałam tyle czasu. Czuła się coraz gorzej i gorzej, stała się smutna i nie oczekiwała jutra. Po co miała oczekiwać, skoro jutro będzie równie bezsensowne i smutne… Zaczęła widzieć swoje życie w „czarnych barwach”, nie widziała możliwości wyjścia z tej sytuacji. spiętrzenie problemów Często jedna decyzja poniosła ze sobą fatalne skutki. Spowodowała sytuację z którą nie dałaś sobie rady. Jedna nietrafiona decyzja pociągnęła za sobą następną i następną. I spowodowała, że przestałaś myśleć pozytywnie, oczekiwać, że spotka cię coś dobrego. Twoje życie się skomplikowało. Głównie przez twoje myśli, które powodują, że jesteś bezradna. Do tego stopnia, że nie wiesz co będzie dalej. Masz wrażenie, że cokolwiek czego się chwycisz kończy się porażką. Więc wolisz nie chwytać się za nic. Nie masz siły na działanie. Jesteś totalnie zniechęcona. Życie wydaje się przerażające i takie bezsensowne. Każdy, nawet najmniejszy problem przerasta cię. Masz wrażenie, że jesteś do niczego. Tak słaba i nieudolna, że twoje życie nie ma sensu, w gruncie rzeczy nie ma znaczenia. Po co masz robić cokolwiek skoro wszystko za co się bierzesz kończy się porażką i wcale cię nie cieszy? Czujesz się samotna, myślisz, że nie masz kogo poprosić o pomoc, a nawet nie chcesz prosić. odrzucić czarne myśli: „chmurę myśli za siebie rzuć niepotrzebna ci już niepotrzebna by czuć” Jak odnaleźć w sobie siłę do życia? Czy można odsunąć „czarne myśli”i zacząć żyć od nowa, z „czystą kartą”? Powoli można. W chwili gdy czujesz niepokój i strach przed życiem można sobie powiedzieć: „wszystko zależy ode mnie”. Mogę się bać, ale mogę odgonić „czarne myśli”. To jest tylko problem w mojej głowie,a przejmowanie się nim nic mi nie da. Są techniki oddechowe, medytacyjne, ćwiczenia fizyczne, które pozwalają uspokoić umysł- przyczynę tego, że masz „mętlik” w głowie. W sercu są tylko uczucia. Jeśli jest to ból– należy go przeżyć, wypłakać, pogodzić się z z nim. Wybaczyć sobie i ludziom. Afirmować, że świat i ludzie nie chcą nas skrzywdzić. Wszelkie problemy czynią nas silniejszymi. Każdy ma prawo się pogubić i każdy może odnaleźć drogę powrotną. Ułatwia to życie „tu i teraz”, nie w przeszłości (rozmyślania, wspomnienia) i nie w przyszłości (tworzenie i planowanie historii co będzie gdy..) To co robisz teraz kształtuje twoją przyszłość. Więc jeśli „teraz” się zamartwiasz- to przyszłość również będzie pesymistyczna. Jeśli teraz próbujesz sobie radzić i działać- to przyszłość się zmienia. siła serca: „pozwól sercu prowadzić cię” Dlatego warto „prowadzić się sercu”, odganiać „czarne myśli”, próbować nie rozmyślać i nie planować za dużo. Żyć teraz najlepiej jak potrafimy, najspokojniej jak umiemy, a stopniowo sami się zmienimy. A skoro sami się zmienimy- to zmieni się świat wokół nas. Nie jest to proste, bo pogrążać się w strachu jest najłatwiejszą formą ucieczki. Natomiast próba wyjścia ze strachu i działanie są trudniejsze, ale wszystko zależy od nas. Jeśli sami sobie z tym nie poradzimy, to żadne cudowne pigułki nie podziałają. Strach mieszka w nas, tak samo jak miłość. Strach jest wytworem umysłu, a miłość serca. Jeśli kierujesz się sercem, to ono z czasem poradzi sobie z tym strachem. Lęki w 9 mieczy są irracjonalne, kreowane przez umysł. Wystarczy „wyczyścić” i uspokoić umysł, żeby je oddalić, a wtedy zobaczymy siebie i innych w „jaśniejszym” świetle, dostrzegając, że nie ma drogi bez wyjścia i tylko od nas zależy czy to dostrzeżemy, czy będziemy wiedzieli przed sobą tylko ciemność i mur nie do przejścia. ąc Jak Dalej Żyć (poprawka) Ta piosenka jest dostępna tylko z iSing Plus Za mały ekran 🤷🏻‍♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! 1 Trudno jest zasnąć w oczach mam łzyWspominam Ciebie i tamte dniChodzę, chodzę jak cieńOdkąd nie ma, nie ma CięRef: Jak, jak dalej żyćKiedy brak, brak już siłOooGdzie, gdzie jesteś z tymCo mam zrobić, powiedz miDaj, daj szanse miNiech znowu wrócąTe piękne dniOooGdzie, gdzie jesteś z tymCo mam zrobićPowiedz mi2 Ze mną bądź, pomóż mi żyćJa oprócz Ciebie, nie mam nicNie dla mnie słonceNie dla mnie wiatrWięc proszę bądź aaaRef: Jak dalej żyćKiedy brak, brak już siłGdzie, gdzie jesteś TyCo mam zrobić nooo powiedz miJak, jak dalej żyćKiedy brak, brak już siłOoooDaj, daj szanse miNiech znowu wrócąTe piękne dni Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki (1) 1 0 komentarzy Brak komentarzy Tekst piosenki: 1. Trudno jest zasnąć w oczach mam łzy wspominam Ciebie i tamte dni Chodzę, chodzę jak cień odkąd nie ma, nie ma Cię Ref: Jak, jak dalej żyć Kiedy brak, brak już sił ooo Gdzie, gdzie jesteś z tym Co mam zrobić, powiedz mi Daj, daj szanse mi niech znowu wrócą te piękne dni ooo Gdzie, gdzie jesteś z tym co mam zrobić Powiedz mi 2. Ze mną bądź, pomóż mi żyć ja oprócz Ciebie, nie mam nic Nie dla mnie słonce Nie dla mnie wiatr Więc proszę bądź aaa Ref: Jak dalej żyć Kiedy brak, brak już sił Gdzie, gdzie jesteś Ty Co mam zrobić nooo powiedz mi Jak, jak dalej żyć Kiedy brak, brak już sił oooo Daj, daj szanse mi niech znowu wrócą te piękne dni Witam! Mam na imię Monika. Moja mama jest chora na stwardnienie zanikowe boczne... Zdiagnozowana została nie tak dawno - trochę ponad 2 mies. temu:(((( To był szok dla mnie i mojej rodziny...((( Tragedia....((( Nigdy w życiu nie czułam się tak, jak w momencie, gdy dowiedziałam się o diagnozie - wyroku...(( Nie mogłam opanować rozpaczy, szoku... weszłam wówczas na tę stronę... czytałam dział "O tych, którzy odeszli..". Szlochałam, czytając wypowiedzi innych: "niech spoczywa w pokoju...niech spoczywa w pokoju...niech spoczywa w pokoju...niech spoczywa w pokoju...". Ciągle jedne i te same słowa się powtarzały... ((( Kołatały wciąż w moim umyśle...(( Myślałam o mamie, co ją czeka, co nas wszystkich - całą moją rodzinę... Przed oczami stanęła mi wizja przyszłości - tragicznej przyszłości...;(( Cierpienie, męczarnia psychiczna, która czeka moją mamę... To nie do zniesienia... Nie wierzę w tę diagnozę!!! Nie wiem, czy podołam temu wszystkiemu...(((Jestem studentką 3 roku... mam ciężkie studia, wymagające ode mnie skupienia, pełnej koncentracji... Ale nie potrafię się skoncentrować..((Jest mi straszliwie ciężko na duszy:(((( Nie ma nawet chwili, minutki, żebym nie myślała o mojej mamie.... Nie potrafię nawet na chwilę zapomnieć, o tym co się dzieje...((Nie potrafię przyjąć do wiadomości tego, że nie ma ratunku:(((Choroba, w przypadku mojej mamy zabójczo:((( szybko działa. Teraz już prawie nie chodzi... nawet przy pomocy balkonika...( Nie utrzyma nic w dłoniach... brak jej sił...(( chudnie...( Widzę w niej już rezygnację, zobojętnienie... nieustanny smutek..(( Początkowo, -gdy nie było wiadomo, co jej jest i leczyła się baardzo długo, przewlekle, była odsyłana od lekarza do lekarza, ale nikt nie potrafił powiedzieć, co jej jest... - wtedy była jeszcze wola walki... Teraz już jej nie ma... ((Przygnebia mnie to, czuje się załamana:'(((Nie wiem, co się ze mną dzieje.. Wiem,że nie powinnam sie załamywać. Muszę przecież jakoś skończyć studia. Ale nie potrafię:((( To mnie przerasta... czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością... Czasem idąc ulicami miasta, nie wiem co robię, dokąd zmierzam... zamyślę się nad tym, co się dzieje... i nie wiem co dalej.. idę bez sensu, bez celu... nie wiem dokąd... zastanawiam się, jaki to wszystka ma w ogóle sens... całe to życie???... kiedy dobrych ludzie, którzy sami nie mieli lekkiego życia, spotyka coś takiego... nie wiem, co dalej... boje się, że zwariuję od tego wsztystkiego:((( nie radzę sobie...;(( Nie mogę na to wszystko patrzeć,... moja psychika tego nie wytrzymuje... czasem wstaję i pierwsze o czym myślę - to choroba mamy:((i nie moge nic tego dnia zrobić, na niczym się skupić...;(((te myśli, straszne myśli, ciągle mnie atakują i nie odstępują nawet na krok...((Nie wierzę w to, co się dzieje ((Że to tak niesamowicie szybko działa... (( i nie ma ratunku... nadziei...((Nie mogę patrzeć na to, jak moja mama cierpi...((Nie wiem, co ja mam robić??? Nie wiem...Po prostu nie wiem...(((( Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-01-15 22:43:38 Exala Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-15 Posty: 3 Temat: Jak żyć.. brak sił do życia. Witam. Mam 19 lat. W poprzednie wakacje przeżyłam najgorsze piekło jakie kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić..Przybliżę chłopaka którego bardzo kochałam, a przyjaźniłam się z takim jednym, nazwijmy go "ten". Ten mój przyjaciel pewnego dnia został wyrzucony z domu.. nie miał gdzie się podziać, co ze sobą zrobić... Więc przyjęłam go, początkowo w zamiarach na pare dni, do siebie do pokoju. Spaliśmy osobno, wszystko było wporządku.. do pewnego dnia.(Okropnie ciężko jest mi o tym pisać, lecz dobrze, że w takiej formie to tutaj przedstawiam, bo gdybym opowiadała o tym na żywo to przez łzy ciężko mnie zrozumieć.)Zgwałcił mnie. Byłam przerażona tym, bałam się komukolwiek powiedzieć, bo mnie szantażował, tak mną manipulował, że bałam się nawet z domu wyjść. Następnego dnia zerwałam z moim ukochanym chłopakiem, bo nie potrafiłam mu patrzeć w oczy Wstydziłam się, a przecież nic złego nie zrobiłam..Wtedy się zaczęło. TEN zaczął traktować mnie jak własność.. Kazał mi zdobywać pieniądze (po podliczeniu wszystkiego, od lipca do października straciłam przez niego okolo. 3 000 zł.) na jego papierosy, zachcianki typu nowy telefon co dwa tygodnie, na piwo. TOTALNE PIERDOŁY..Codziennie mnie gwałcił, bił potwornie, wyzywał. Poniżał się na mnie o nic, lub czasem nawet o rzeczy które on źle robił i kazał mi błagać na kolanach o razy wylądowałam przez niego w szpitalu. Przy jednym pobycie powodem był atak hiperwentylacji. Skąd się wzieła? Była 3 w nocy, a ten idiota rozebrał mnie wśród jakiś pól i gonił z nożem... A po tym wszystkim oskarżał mnie że to ja chciałam mu zrobić wtedy krzywde!Nie mogłam sobie z tym poradzić.. wszyscy zaczęli się ode mnie odwracać, straciłam ukochanego, rodzina była wściekła, zapożyczyłam się u wielu osób, gdy zaczęła się szkoła to nie chodziłam...Nic nie miało sensu więc próbowałam się kilkukrotnie zabić... niestety nie się o tym dowiedziała i wysłali mnie do szpitala psychiatrycznego w którym byłam miesiąc..Mija już 2 miesiące odkąd z niego wyszłam.. I jest ze mną coraz gorzej. Codzienne myśli samobójcze, boję się, że już zawsze będę sama, że nie dam rady. Ludzie ciągle ode mnie wymagają tak wiele, a ja nie mam nawet sił wstać rano z łóżka. Dla nich te wymagania to pikuś, a mnie sama myśl o nich przeraża. Czuję, że nic nie ma sensu, to wszystko co się we mnie dzieje tak bardzo boli, że czasami nie mogę po prostu usiedzieć w miejscu. Ciągle płacze gdy nikt nie patrzy, nawet w szkole.. Dobrze, że jestem wyśmienitą aktorką, bo po mnie nic nie widać..Ja nienawidzę się żalić, dlatego nic nie mowie mojej pani pedagog, ani mamie ani nikomu. Mam wrażenie, że mi nie uwierzą, albo zbagatelizują. Myślę tak zapewne dlatego, że zawsze jak próbowałam coś powiedzieć, jak mi ciężko itp. to słyszałam "dasz sobie radę, wystarczy . . ." tak jakby to było najprostszą rzeczą na świecie. A dla mnie jest potrafię już rozmawiać z ludźmi, tracę kontakt w ogóle ze światem. Chciałabym normalnie żyć, ale ten ból we mnie jest tak wielki, że nie widze już nic poza cierpieniem.. Nie ma już żadnych szans, tylko ból, rozpacz mnie pomóżcie co mam ze sobą zrobić, bo powoli zaczynam realizować mój pran doskonałego samobójstwa...Przepraszam, że tak rozlegle... 2 Odpowiedź przez Marta1629 2013-01-17 00:55:08 Marta1629 Niewinne początki Nieaktywny Zawód: Sprzedawca Zarejestrowany: 2013-01-17 Posty: 1 Wiek: 19 lat Odp: Jak żyć.. brak sił do jest coś okropnego co mogło Ci sie przydarzyć. Ból i nienawiść do samego sie. Nie bd Ci pisać, że głowa do góry, poradzisz sobie, bo naprawdę tak sie nie da. Ale przez takie "coś", bo człowiekiem nie da sie go nazwać, nie chcesz żyć.? Powinnas dużo rozmawiać z psychologiem, bo z tego co napisalas na rodzinę widocznie nie ma co liczyć. Nie płacz skrycie, płacz przy kimś, może ktoś wrescie zauważy i zrozumie, że tego cierpienia i bolu od tak sie nie da zapomniec.. 3 Odpowiedź przez iza-bik 2013-01-17 12:16:23 iza-bik Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-08 Posty: 1 Odp: Jak żyć.. brak sił do że wszystko co się wydarzyło nie jest Twoją winą, człowiek w stanie stresu i upokorzenia zrobi bardzo wiele aby nic nie wyszło na światło dzienne. Jesteś tu ofiarą , której trzeba pomóc zostałaś skrzywdzona a z tego co napisałaś to obwiniasz się za wszystko oddalając się od rodziny, porzucając chłopaka,opuszczając szkołę i tracisz to może dzieje się to nieświadomie bo chcesz uniknąć pytań i krępujących spojrzeń. Jednak przykro się czyta o Twoich próbach samobójczych gdyż doprowadził do tego ktoś kto nie zasługiwał na Twoje zaufanie i na Twoją przyjaźń. Bardzo ważne jest teraz abyś nie była sama to bardziej pogłębia smutek, staraj się mimo wszystko wyjść do "ludzi" spojrzeć na wszystko z daleka i żyć dalej jesteś taka młoda wszystko przed Tobą .Pamiętaj o poradach psychologa to Ci pomoże. 4 Odpowiedź przez Kociopałajka 2013-01-17 16:53:20 Kociopałajka Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-16 Posty: 144 Odp: Jak żyć.. brak sił do święta, jestem zszokowana tym co Exalo - jesteś tu niestety ofiarą i wyraźnie widać, że myślisz jak ofiara. A to źle. Rozumiem, że obawiasz się upokorzenia, niezrozumienia i dziwnych spojrzeń. To naturalne u skrzywdzonych kobiet, ale nie możesz że powinnaś swoją Mamę wziąć do pokoju, zamknąć drzwi i powiedzieć jej wszystko od początku do końca. To pierwszy krok. A drugi krok to ciągla opieka wyjściu ze szpitala bierzesz jakieś leki? Nie bój się że nie uwierzą. My Ci uwierzyłyśmy. 5 Odpowiedź przez Exala 2013-01-18 14:14:58 Exala Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-15 Posty: 3 Odp: Jak żyć.. brak sił do chcę rozmawiać z mamą.. prędzej z siostrami, tylko po prostu mam wrażenie, że one to zbagatelizują, powiedzą mi "Przecież byłaś już w szpitalu, mieli Ci tam pomóc, to złe wszystko już minęło i teraz już powinno być normalnie". Ja wiem, że tak powiedzą, bo jak tylko próbowałam im coś powiedzieć to to właśnie słyszałam.. Może dlatego, że nie wiedzą do końca co TEN frajer mi robił..Chodzę co tydzień na psychoterapię, ale to nie jest zbyt pomocne, pomaga oczywiście troche, ale na dwa dni, a potem znowu mnie dopada wszystko.. Pewnie z biegiem czasu będzie pomagać bardziej, tylko ja już nie mam sił czekać na ja nie chcę żyć przez to, że nie mam sił na radzenie sobie z problemami i, że straciłam wszystko .. przez to "coś"..Straciłam chłopaka, zaufanie rodziny, zawaliłam trochę szkołe przez co teraz musze nadrabiać, a nie mam na to sił.., jestem stratna na ok. 2000 zł (co na dość biedną 19latke jest ogromnie dużo), a co najważniejsze.. straciłam całą moją pewność siebie, wszystkie te cechy które kiedyś czyniły mnie atrakcyjną po prostu wyfrunęły ze mnie.. Teraz tylko siedzę w domu i płaczę.. i nie potrafie wyjść do ludzi, bo jak myśle o tym ogarnia mnie taki strach, że to jest nie do opisania... Potrafie rozmawiać tylko z tymi osobami które już wcześniej, przed tym wszystkim, znałam. Jak sie pojawia jakaś nowa to nie potrafie.. ta osoba musi mnie dosłownie zmusić do rozmowy.. Do tej pory tylko jednej osobie się to udało, na weselu mojej siostry i od tej chwili nie potrafie myśleć o nikim innym tylko o tym facecie.. Bo wiem, że on gdyby był przy mnie to by mógł mi pomóc, tyle z nim rozmawiałam, że po prostu jestem tego pewna.. Ale nie mam z nim kontaktu i nie mam jak zdobyć.. więc..Od wyjścia ze szpitala miałam jedną próbę.. i mam wrażenie, że jestem nie zniszczalna, bo wypiłam tyle alkoholu i połknęłam tyle tabletek, że powinno zadziałać.. jak widać - nie zadziałało. 6 Odpowiedź przez Exala 2013-01-22 01:19:24 Exala Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-15 Posty: 3 Odp: Jak żyć.. brak sił do o jakąś pomoc... ;( już nie wiem co mam ze sobą zrobić ;( 7 Odpowiedź przez madness 2013-01-23 07:53:23 madness Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-02-26 Posty: 57 Odp: Jak żyć.. brak sił do co się wydarzyło było najstraszliwszą rzeczą jaka Cię spotkała - to prawda!ale.....masz to już za sobą - rozumiesz?to już było - KONIEC!teraz ponosisz tego wydarzenia skutki, dotkliwe, cierpisz, a cierpienie i ból jest nie do zniesienia!ale.....to też będziesz miała za sobą!!!przeszłaś przez piekło, więc przejdziesz przez wyleczenie się z piekła!teraz droga będzie już coraz prostsza i łatwiejsza tylko daj sobie czas!!!nie da się zagoić rany np po oparzeniu w jeden dzień, ale da się zagoić ją w miesiąc!tak jest i będzie z Tobą- to wymaga czasu!Nie myśl proszę o żadnym cholernym samobójstwie!wiesz dlaczego? bo nie wiesz co w życiu pięknego może Cię spotkać!wyobraź sobie, że za rok-dwa będziesz po szkole, będziesz miała fajną pracę, nowych znajomychmoże wielką miłość.....czy wiesz że za rok-dwa wspomnisz swoje myśli samobójcze i pomyślisz:jak dobrze że tego nie zrobiłam!!!! ile bym straciła, teraz jest wszystko ok!!!!!!Ludzie w najgorszych chorobach walczą o życie, więc Ty sobie go nie odbieraj!Powtórzę: NAJGORSZE JUŻ ZA TOBĄ, BYŁO, NIE WRÓCI !Jeśli chcesz będę z Tobą codziennie rozmawiała tu, na gg, na skype, chcesz??? Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

jak dalej żyć kiedy brak już sił